niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 17.


  W poniedziałkowy wieczór byliśmy w mieszkaniu Kuby Wilka. Na początku wszystko zapowiadało się pięknie: śmiechy, wspomnienia... I na tym się skończyło.
Wspomnienia. Niestety nie zawsze występują w postaci miłych chwil sprzed jakiegoś czasu. Wspomnienia to też te złe chwile. Chwile, które chcielibyśmy wymazać z pamięci za wszelkie pieniądze, jakie posiadamy.
Wszystkie wspomnienia wróciły wraz z: fajnie, że Robert ci wybaczył ten incydent sprzed kilku lat. Naprawdę do siebie pasujecie. 
W tamtej chwili nie wiedziałam, co zrobić. Serce mi stanęło, łzy pojawiły się w oczach, zapomniałam jak wykonać najprostszą czynność... jak mam oddychać?
Spojrzałam na Roberta, a on patrzył to na mnie, to na Kubę.
  - Tak, bardzo fajnie. - mruknął dziwnym głosem. Głosem, który tak trudno było usłyszeć w wykonaniu Lewego - Przepraszam Kuba, ale my już musimy się zbierać. Późno jest, a jutro z rana wyjeżdżamy.
Nasz przyjaciel pokiwał ze zrozumieniem głową. Zebraliśmy swoje rzeczy i w kompletnej ciszy wyszliśmy przed blok, wsiedliśmy do samochodu i dojechaliśmy do hotelu.
  Cichą aurę, jaka wokół nas panowała nieprzerwanie od dwóch godzin, przerwał Robert:
  - Powiesz mi, o jakim incydencie mówił Kuba?
Westchnęłam ciężko i zaczęłam mówić:
  - Pamiętasz, jak się pokłóciliśmy? Nasza pierwsza, tak poważna kłótnia... - zerknęłam na mojego narzeczonego: patrzył na mnie wnikliwie.

  - Kaśka, mam dosyć! Wyjechał sobie na drugi koniec Polski i nie raczył napisać nawet głupiego sms-a już od dwóch dni! - warknęłam wyżywając się na niczego niewinnej koleżance z liceum.
  - On nie wyjechał tam na wakacje, sama wiesz, że jego mama nie czuje się najlepiej...

  - Ale to nie chodzi o to! Pokłóciliśmy się, on nawet się nie odezwał przed wyjazdem i tak po prostu mnie zostawił samą na prawie tydzień!

  - Byłam mega zdenerwowana, Kaśka chciała mnie uspokoić, ale... Skutek był nikły. Poszłyśmy do jakiegoś klubu...

  Muzyka bębniła mi w uszach, obijałam się o wiele spoconych ciał... Doszłam do celu, jakim był klubowy bar. Zamówiłam drinka, później jeszcze jednego i następnego. Zaczęło porządnie mi szumieć w głowie.

  - Chciałam się wybawić, zapomnieć o tych wszystkich przykrych słowach, jakie sobie wtedy wypowiedzieliśmy...

  Tańczyłam z Kaśką, gdy nagle poczułam obce dłonie na swoich biodrach. Nie przejmując się niczym kontynuowałam swój taniec, pozwalając sobie na coraz odważniejsze ruchy.
Nim się odwróciłam do swojego kompana, zauważyłam krytyczny wzrok Kaśki, która zaraz zniknęła mi z pola widzenia.
Przede mną stał młody blondyn z ciemnymi oczami, którymi hipnotyzował. Uśmiechnęłam się kokietując go.


  - Nie wiedziałam co robię, w ogóle nie panowałam nad sobą...

  Staliśmy na korytarzu, z którego można było się dostać do toalet. Niespodziewanie mój towarzysz przycisną mnie swoim ciałem do ściany, a jego usta zaczęły pieścić delikatną skórę mojej szyi. Niedługo po tym, jego usta zaczęły napierać na moje, a ja z wielką zachłannością zaczęłam oddawać mu pocałunki. Nagle poczułam, jak ktoś odrywa Blondyna ode mnie.
Przede mną stał Kuba Wilk.

 
- Kuba chyba pomyślał, że kiedy się rozstaliśmy to powiedziałam ci o tym. A teraz, że mi wybaczyłeś. - otarłam spływające łzy po moich policzkach.
  - Zdradziłaś mnie wtedy... - Robert pokiwał z niedowierzaniem głową - Zdradziłaś...
  - Byłam wtedy pijana, nie wiedziałam co robię... Robert proszę...
  - Jak wyjechałaś do Anglii, to po naszym rozstaniu jakoś wskoczyłaś od razu Koscielnemu do łóżka! Wtedy też nie wiedziałaś, co robisz?! - Lewandowski wstał i zaczął nerwowo chodzić po hotelowym pokoju.
  - Nie byliśmy wtedy razem...
  - Kurwa, Majka! Zawsze, kiedy będziemy mieli kryzys ty znajdziesz sobie jakiegoś fagasa?!
  - Uważasz mnie za jakąś dziwkę? Dziękuję Robert, już kolejny raz uświadamiasz mnie, jakie masz o mnie mniemanie. - zerwałam się z łóżka, zgarniając poduszkę i koc. Wyszłam z sypialni, tym samym udając się do mini-salonu.
  04:19 przekręcam się po raz kolejny, na drugi bok. Ocieram kolejną łzę z policzka. Kolejne wspomnienia pojawiają się w mojej głowie.
Ja już tak nie chcę... Już nie potrafię.

***

  Jeszcze jeden rozdział przed nami, maksymalnie dwa, epilog i Lewy z Mają mówią "papa". :D

Katar + kaszel + ból gardła = umierająca Ala